Też miewacie w życiu nudne momenty i te całkiem szalone, gdy nie wiadomo, co najpierw zrobić?
U mnie własnie nastał ten drugi okres. Doba jest zdecydowanie za krótka, żeby zrealizować wszystkie pomysły, które wpadną do głowy...A tymczasem trafiłam na kolejny ciekawy projekt blogowy #Bliskopad. Dołączylismy do niego niestety z tygodniowym opóznieniem.
Nasz wczorajszy "spacer inny niż wszystkie" możecie zobaczyć na Instagramie, natomiast dzisiejszy temat to "nasze puzzle".
Nasza układanka powstała w zaledwie kilka minut, a jej wykonanie jest dziecinnie proste.
Potrzebne są naklejki, kartka z bloku technicznego oraz nożyczki.
Na kartce rysujemy pola, na których umieszczamy naklejki. Kartkę tniemy wzdłuż wyznaczonych lini, a następnie każdy element na mniejsze.
Tego rodzaju układanki swietnie sprawdzają się w zabawie z małymi dziecmi, gdyż w przeciwieństwie do tradycyjnych puzzli dziecko nie skupia się tak na kształce elementów, lecz na obrazkach.
A wybierając obrazki zgodne z obecnymi zainteresowaniami dziecka macie gwarancje udanej zabawy.
Październikowym (tak, wiem - mamy małą obsuwę czasową ;o) ) hasłem w blogowej zabawie 12 sekretów była prehistoria. A prehistoria to przede wszystkim dinozaury.
I to własnie wielkie jaszczury były tematem ostatnich zabaw.
Miał być dinozaur wykluwający się z jaja, ale że akurat wszystkie zdążyły się wykluć, zaopiekowałyśmy się jajem-skamieniałą. Okazało się, że w środku mieszkał mały, sympatyczny dinus.
Zupełnym przypadkiem Tata wrócił z zakupów z Zosią z nabytkiem w postacie książeczki o dinozaurach. Było więc naklejanie, rysowanie i kolorowanie.
Na koniec wraz z Zosią przygotowałyśmy przeplatanki. Ta zabawa bardzo jej się spodobała i pochłonęła na długą chwilę.
Ogólnie rzecz ujmując, temat prehistorycznych gadów nie zainteresował szczególnie Zosi. Ale to pewnie również z powodu braku entuzjazmu z mojej strony... Jednak wolimy współczesne zwierzątka.
Dzieciaki uwielbiają słodycze. Rodzice natomiast uwielbiają martwić się o konsekwencje ich zjadania ;o)
Aby wilk był syty i owca cała, proponuję produkcję domowych łakoci. Kilka propozycji (między innymi przepisy na krówki miętolki oraz batoniki) podsunęłam w jednym z poprzednich wpisów w ramach cyklu "Zdrowe i smaczne inspiracje". Dzisiaj podpowiem, jak przygotować smaczne i zdrowe żelki z owoców mango lub owoców mrożonych.
Składniki:
- owoce sezonowe lub egzotyczne, np. mango
- żelatyna
- miód, ksylitol, ewentualnie cukier nierafinowany
- sok z cytryny
Przygotowanie:
Najlepiej przygotować żelki z owoców sezonowych. Ponieważ obecnie sezon owocowy się zakończył, sięgnęłam po owoce mrożone (truskawki i maliny) oraz tropikalne - tu wybór padł na mango.
Mango zawiera wiele cennych wartości odżywczych, jak potas, fosfor, magnez, wapń oraz witaminy C, A, E, B1, B2, B3. Według medycyny wschodniej owoce mango wzmacniają odporność, łagodzą stany zapalne i mogą zapobiegać niektórym chorobom nowotworowym.
A co najważniejsze w przypadku dzieci - mango jest bardzo smaczne.
Jeżeli podobnie jak ja nie macie doświadczenia w obchodzeniu się z tymi owocami i nie bardzo wiecie, jak się za nie zabrać, spytajcie wujka google. Na pewno podeśle Wam kilka filmików instruktażowych ;o)
Gdy uporamy się już z krojeniem mango, traktujemy je blenderem, a następnie przez chwilkę gotujemy. Podobnie postępujemy z innymi owocami. W przypadku malin mus należy przetrzeć przez sitko, w celu usunięcia pestek.
Jeżeli owoce są zbyt kwaśne lub mdłe, dodajemy dowolne słodziło oraz sok z cytryny. Smak naszego musu powinien być intensywny, ponieważ po zastygnięciu straci nieco na mocy.
W gorącej wodzie rozpuszczamy kilka łyżeczek żelatyny, mieszamy aż do całkowitego rozpuszczenia i łączymy z musem owocowym.
Gdy galaretka ostygnie i zacznie tężeć przelewamy ją do silikonowych foremek.
Aby "uszlachetnić" nieco żelki, czyli inaczej rzecz ujmując - przemycić dodatkowe witaminy, do każdej porcji dodałam po dwie krople witaminy C.
Po całkowitym stężeniu żelki łatwo odchodzą od formy i mogą zostać pożarte przez maluchy.
A gwarantuję Wam, że na pewno tak się stanie ;o)
Kolejnym, październikowym tematem z cyklu "Dziecko na Warsztat" jest astronomia. Temat fajny, dający mnóstwo możliwości.
Niestety, moje dzieci to istotki o (jeszcze) bardzo małych rozumkach i ogarnięcie takich tematów jak kosmos jest niemożliwe.
Szukając inspiracji natrafiłam na wiele świetnych pomysłów, które na pewno wykorzystam, gdy dziewczynki podrosną. Myślę, że przeglądając blogi biorące udział w zabawie (koniecznie zajrzyjcie; na dole postu jest mapka z uczestnikami projektu) również znajdę garść pomysłów do wykorzystania.
Tymczasem przejrzeliśmy książki o kosmosie i opowiedzieliśmy sobie kilka słów na jego temat. Widać było jednak, że jest to dla Zosi totalna abstrakcja.
Zrobiłam papierowy model układu planetarnego, który bardzo się spodobał, ale niewiele wyjaśnił.
Nie lada trakcją okazało się natomiast budowanie rakiety kosmicznej. Takiej małej, z rolki po papierze toaletowym...
...oraz takiej większej, w której mieści się zarówno Helenka jak i Zosia.
Jak widać na powyższym zdjęciu rakieta jest często eksploatowana i lada dzień nadawać się będzie do remontu ;o) Ale zabawa jest przednia.
Nadrabiam zaległości jeśli chodzi o jesienne dekoracje.
Dzisiaj wianek z jarzębiny, a właściwe super zabawa w nawlekanie, ćwicząca małą motorykę.
Aby wykonać podobny wianuszek trzeba iść na spacer do parku (albo wysłać męża, tak jak ja to zrobiłam ;o) ), aby nazbierać jarzębiny oraz zaopatrzyć się w drucik florystyczny. Można dołożyć kawałek koronki lub wstążki, aby zakryć łączenie.
Niby nic, a efekt naprawdę cieszy oko.
ps Czy Wasze dzieci tez Was czasem zaskakują? Helenka dzielnie asystowała nam przy tworzeniu ozdoby, pragnąc cała sobą dostać w swe łapki czerwone kuleczki. W końcu się zlitowałam i dałam jedną. Byłam przekonana, że włoży do buzi i za chwilę wypluje, bo jej nie zasmakuje. Myliłam się ;o)
Jesień jest niezwykle kolorową porą roku. W swych barwach bywa jednak monotonna, więc można spróbować podkręcić jej nieco kolory.
Szukając w internecie (przy okazji zapraszam do odwiedzin mojego profilu na Pinterest) jesiennych inspiracji, trafiłam na zdjęcia ozdobionych farbkami liści. Postanowiłam zrobić podobne. A że za malowaniem farbami (a właściwie za bałaganem, który podczas tej czynności powstaje) nie przepadam, szukałam jakiejś alternatywy.
Okazało się, że w tej sytuacji świetnie poradziły sobie pastele olejne. Z ich pomocą można ślicznie podkreślić żyłki, lub narysować dowolne kształty.
Do wykonania dekoracji należy wziąć świeże, nie wysuszone liście. A aby ozdoba dłużej cieszyła oko pokolorowane liście można zalaminować.
Wbrew pozorom opowiadanie to nie czynność błaha, taka bez której moglibyśmy się obejść w naszym życiu. Można by pokusić się o stwierdzenie, że jest to raczej rodzaj potężnej magii, dający nam wgląd we własne wnętrze, rozbudzający nasze zmysły, dający radość i testujący naszą kreatywność.
Nawet w przypadku jeśli jesteśmy nieśmiałymi osobami, poprzez odtwarzanie narracji, nadawanie im własnego rysu, charakteru i toku opowieści, jak za sprawą czarodziejskiego zaklęcia przybywa nam sił życiowych oraz chęci by dalej poznawać własną tożsamość.
Dlaczego to takie ważne?
Umiejętność opowiadania (jeśli jest ćwiczona i pielęgnowana) prowadzi wprost do zbliżania się ludzi, otwarcia na innych oraz przez uważne słuchanie do wzajemnej akceptacji. Jest to sytuacja obustronna, więc także słuchacz zostaje zachęcony do dzielenia się z nadawcą swoimi przemyśleniami. Tak tworzy się więź. Dzieci w poszukiwaniu schronienia mogą usiąść na kolanach swojej mamy czy swojego taty i tam odnaleźć bastion bezpieczeństwa – w porównaniu do alienujących ludzi oraz stwarzających pozory i zubażających znacząco proces komunikacji międzyludzkiej, mediów technicznych oraz Internetu. W sytuacji bezpośredniego kontaktu słuchacz-narrator, dochodzi poza tym do pielęgnacji kultury słowa, konwersacji, wspomagając u najmłodszych proces wyrażania przez nich swoich stanów napięcia wewnętrznego, spowodowanych często przez nadmiar i nieskoordynowanie uczuć, które dopiero dzięki wypowiedzeniu, ujęciu w słowa i obecności słuchacza układają się w sensowną całość.
Odpowiednie przygotowanie
Jednym z ważniejszych elementów przygotowania się do opowieści będąc nadawcą jest zastanowienie się nad tym, co chcemy osiągnąć, dokąd ma to nas zaprowadzić. Jeśli poznamy cele, osiągniemy użyteczne narzędzie pozwalające nam na nadanie opowieści odpowiedniego charakteru, wydźwięku i indywidualnych, niepowtarzalnych znaczeń. Osoba opowiadająca historię poprzez tego typu działanie i przybieranie konkretnej, zamierzonej postaci zmienia nie tylko ją samą ale i treść przekazu. Jest to dość istotny element, gdyż to właśnie my nadajemy opowieści wyrazu oraz powołujemy ją do życia, jednocześnie decydując jakie ono będzie i jaką wartość będzie przedstawiać dla słuchacza. Ten pierwszy krok zaprowadzi nas już bezpośrednio do pokoju dziecięcego, w którym jest aż gęsto od napięć emocjonalnych i oczekiwania na to co powiemy oraz w jakim świecie tym razem przeżyjemy z naszym małym słuchaczem kolejną fantastyczną przygodę.
Rola narratora
Będąc narratorem jesteśmy zobligowani do ciągłej kontroli i gotowości do zmian, uwzględniając reakcję oraz stopień zrozumienia naszego dziecka, dlatego ważnym jest by w trakcie opowieści utrzymać z nim kontakt wzrokowy. Naszym zamiarem przy opowiadaniu powinno być jak najlepsze zaanektowanie uwagi dziecka za pomocą przedstawianej historii. By to osiągnąć potrzeba nam dwóch składników – zabawowego charakteru i mogącego zaciekawić naszą pociechę wątku fabularnego. Dziecko mając swoje problemy, oczekuje wzbogacenia jego wnętrza i pomocy w borykaniu się ze swoimi troskami. Bajka musi więc nawiązywać do jego cech personalnych, a co ważniejsze, żadnej z nich nie umniejszać i nie wyśmiewać, za to dać możliwość rozeznania w jego własnym wewnętrznym świecie i uporządkowania go. Kluczową cechą jest też, by mały słuchacz poczuł, że jego dylematy są odbierane w sposób poważny, a także by odnalazł pocieszenie i uwierzył w to, że przyszłość będzie dla niego dobra oraz że sam jest wartościowym człowiekiem.
Elementy edukacyjne
Czytając lub opowiadając dziecku bajki, zazwyczaj naszym zamierzeniem jest by nauczyć go odpowiedniego zachowania i ukształtować w nim umiejętność właściwego wyboru. Musimy pamiętać, że nasza pociecha to nie my. W kwestii wyboru wzorca nie kieruje się ona pojęciami dobra i zła – dopiero się ich uczy. Mechanizm selekcji w głowie dziecka polega raczej na przypisywaniu poszczególnym postacią odczucia sympatii bądź antypatii. Sprowadza się to do prawidłowości, że proces identyfikacji z danym bohaterem nie przebiega na zasadzie dobra i zła, lecz na tym, że dana istota wzbudza w dziecku pozytywne odczucia (nie istnieje w głowie dziecka pytanie czy bohater jest pozytywny czy negatywny, ważne jest tylko czy jest wart upodobnienia się do niego). Jeśli więc chcemy by nasze dziecko przejęło z opowieści dobre cechy, powinniśmy uważniej i dokładniej skupić się na przedstawieniu w odpowiedni sposób tych cech dziecku, a wtedy na pewno, umieści się ono w postaci przez nas wybranej, nie mając przy tym żadnych wątpliwości, iż postępuje słusznie. Powinniśmy pamiętać również, że proces identyfikacji dziecka z bohaterem opiera się na możliwości rozwiązania swojego wewnętrznego konfliktu, za pomocą znaczeń i cech przedstawionej w baśni istoty czy postaci.
Do stworzenia powyższego artykułu poprosiliśmy o pomoc ekspertów należących do zespołu bajecznie.eu. Jest to portal o bajkach i wszystkim co z nimi związane, zawierający wiele artykułów, które mogą okazać się przydatne rodzicom pragnącym wprowadzić swoje pociechy w świat opowieści.
Dziękujemy portalowi bajecznie.eu za współpracę merytoryczną.
Tabliczka mnożenia jest jedną z podstaw matematyki. Niestety, jej pamięciowe opanowanie spędza sen z powiek niejednemu dziecku...
Przed przystąpieniem do nauki musimy się upewnić, że dziecko wie, na czym właściwie polega mnożenie. Jeśli tak nie jest, postarajmy się wytłumaczyć, najlepiej na przykładach z życia wziętych (np. W pokoju bawi się trzech chłopców, każdy z nich ma po 4 samochody. Ile autek jest w sumie w pokoju?).
Kolejną bardzo ważną rzeczą jest uświadomienie dziecku, że mnożenie jest przemienne. Zadziała to jednocześnie motywująco na dziecko, gdy okaże się, że do wyuczenia jest praktycznie tylko połowa tego, co rozpisane w tabliczce ;o)
Komu się nie chce, lub kto nie jest w stanie opanować tabliczki mnożenia pamięciowo, może nieco obejść system i korzystać z poniższych sposobów na uzyskanie wyników mnożenia:
1. Metody paluszkowe:
- mnożenie przez 9 - korzystając z tej metody błyskawicznie możemy uzyskać wynik mnożenia przez 9. Trzymając przed sobą ręce zaginamy ten palec w kolejności, przez jaką liczbę chcemy pomnożyć, np. 3 to środkowy palec lewej ręki. Teraz liczymy ile wyprostowanych palcy zostało z każdej strony. Po lewej stronie są dziesiątki - w przypadku mnożenia przez 3 zostały 2 palce, a więc 20, po prawej jedności - 7. A więc nasz wynik to 27. Zgadza się?
- mnożenie dla iloczynów większych lub równych 36 - Palce obu rąk numerujemy następująco: kciuk – 6, wskazujący-7, środkowy- 8, serdeczny- 9, mały- 10. Chcąc pomnożyć przez siebie dwie liczby zginamy odpowiednią ilość palcy: na przykład 6x8 - zginamy kciuk jednej ręki oraz kciuk, wskazujący oraz środkowy drugiej dłoni. Teraz liczymy ile palcy jest zgiętych - to liczba dziesiątek (w naszym przykładzie 4, czyli liczba 40). Następnie mnożymy przez siebie ilość palcy wyprostowanych (w tym przypadku 4x2=8). Otrzymaną liczbę dodać należy do liczby dziesiątek i otrzymujemy wynik. A więc 40+8=48. Racja? Inny przykład: 6x7 - zginamy kciuk jednej ręki oraz kciuk oraz wskazujący drugiej dłoni. Dziesiątki są 3, jednosci 4x3=12. W tym przypadku sumujemy obie liczby i otrzymujemy wynik - 30+12=42.
2. Tabliczkowe rymowanki - aby zapamiętać trudniejsze przykłady można ułożyć do nich własne, krótkie wierszyki/rymowanki lub skorzystać z już gotowych jak na przykład te tutaj. 3. Tabliczka mnożenia po japońsku - ciekawy i łatwy sposobem jest mnożenie geometryczne za pomocą kresek:
Powyższe sposoby są niewątpliwe skuteczne, ale posiadają zasadnicze wady: ich zakres jest ograniczony i/lub potrzeba mniej lub więcej czasu, aby z nich skorzystać. A często bywa tak, że wynik potrzebujemy natychmiast. Wtedy lepiej jednak mieć tabliczkę mnożenia w głowie.
I tu wracamy do punktu wyjścia - nauka tabliczki mnożenia bywa naprawdę żmudna i na efekty trzeba czasem czekać bardzo długo...
Jest jednak sposób, aby szybko i "bezboleśnie" nauczyć się mnożenia: "Matematyka - mnożenie jest łatwe. Nauka mimo woli".
Zestaw zawiera płytę CD-audio, książkę ćwiczeń w twardej oprawie i naklejki. Nauka tabliczki mnożenia okazuje się łatwa i zaskakująco przyjemna.
Na czym polega nauka według metody Nauka Mimo Woli?
Zapewne nieraz zdarzyło Wam się, że nieświadomie nauczyliście się na pamięć tekstu jakiejś piosenki, słysząc ją wielokrotnie w radiu.
W ten sam sposób można nauczyć się tabliczki mnożenia, a zaproponowana wyżej pozycja będzie w tym pomocna. Dziecko słucha nagrań z płyty CD podczas różnych codziennych sytuacji - jadąc do szkoły, bawiąc się klockami, rysując. W tym czasie nieświadomie przyswaja sobie kolejne słupki tabliczki mnożenia. Książka natomiast jest powtórzeniem, uzupełnieniem i rozszerzeniem materiału znajdującego się na płycie. Zawiera liczne ilustracje oraz ciekawe ćwiczenia.
Jeśli szukacie łatwego sposobu na naukę tabliczki mnożenia i chcielibyście sprawdzić skuteczność metody na swoim dziecku - zapraszam do zakupu!
Cena regularna zestawu to 79 zł.
Dla czytelników bloga proponuję jednak cenę promocyjną - 69 zł (plus koszt wysyłki 9,50 zł).
Zamówienie należy złożyć na adres maikowa.handmade@o2.pl, w tytule wpisując "Matematyka - mnożenie jest łatwe".